W czasie lotu do Francji rozmawiałyśmy z Rachel o barażach na Euro i
przewidywałyśmy jaki może być skład każdej z grup na finały. Po godzinie
lotu samolot wylądował na płycie podparyskiego lotniska. Stamtąd
pojechałyśmy do hotelu, a na godzinę przed meczem pojechałyśmy na
stadion. Siedziałam w sektorze dla mediów i obserwowałam towarzyski mecz
Francja-Belgia. Około dwudziestej minuty usłyszałam huk. Przerażona
rozejrzałam się po stadionie.
- Co to było?- usłyszałam parę głosów.
- Był atak na jedną z restauracji niedaleko.- oznajmił ktoś po mojej prawej stronie. Odwróciłam się i spojrzałam na niewiele starszego ode mnie mężczyznę.
- O Boże.- szepnęłam. W przeciągu następnych kilkunastu minutach odgłosy wybuchów powtórzyły się trzy razy. W doliczonym czasie pierwszej połowy bramkę zdobył Giroud, a pod koniec meczu wynik podwyższył Gignac. Po zakończonym meczu podszedł do mnie Eden.
- Marina, idziesz ze mną.
- Słucham?- zapytałam
- Słuchaj, jest atak terrorystyczny. Nie możesz tu zostać i wyjść ze stadionu. Coś Ci się może stać.- oznajmił.- Twoja koleżanka też idzie. Poszłyśmy za nim do podziemi stadionu i oglądaliśmy relację z miejsc zamachów. Z oczu popłynęły mi łzy i wtuliłam się w piłkarza.
- Nie wierzę.- załkałam i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Po chwili mój telefon zaczął grać Dream On i odebrałam połączenie od brata.
- Marina. Dzięki Bogu.- odetchnął z ulgą.- Wszystko dobrze? Nic Ci nie jest?
- Tak, nic mi nie jest. Michał, to jest straszne.
- Wróć do Polski, tu jest bezpieczniej.
- Wrócę na parę dni.- zapewniłam i rozłączyłam się. Chwilę później zadzwonił Hubert.
- Kochanie, wszystko dobrze? Nie mogłem się dodzwonić. Boże, tak się martwiłem. Przyjeżdżaj jak najszybciej do Polski.
- Jesteś w Bydgoszczy?
- Tak. Masz wsiadać w pierwszy lepszy samolot do Polski.
- Tak zrobię. Kocham Cię, do zobaczenia.
- Ja Ciebie też.
Dopiero po północy zaczęliśmy opuszczać stadion. Było słychać Marsyliankę śpiewaną przez kibiców. Wróciłyśmy do hotelu i poszłyśmy do swoich pokoi. Włączyłam wiadomości i przez całą noc oglądałam wydarzenia z miasta. Otworzyłam okno i chwilę wsłuchiwałam się w ciszę przerywaną stłumionymi wyciem syren pogotowia, policji i straży pożarnej. Chwilę później zadzwonił Arrington.
- Marina, całe szczęście nic Ci nie jest.
- Mogę wziąć parę dni wolnego?
- Tak, oczywiście.
- Dziękuję.- odparłam i rozłączyłam się. Kupiłam bilet na jutrzejszy lot do Bydgoszczy i usiadłam na łóżku. Całą noc oglądałam wydarzenia. Rano wymeldowałam się z hotelu i pojechałam na lotnisko. Przeszłam kontrolę, odprawę i po niecałej godzinie siedziałam w samolocie. Na lotnisku w Bydgoszczy przeszłam bardzo dokładną kontrolę i pojechałam do domu. Po przekroczeniu progu usłyszałam głos mojej siostry. Wiktoria zbiegła ze schodów i przytuliła mnie do siebie.
- Dopiero wstałaś, co?- zaśmiałam się i spojrzałam na Wiki.
- Położyłam się po czwartej.
- Nie wiesz gdzie są rodzice?
- Może pojechali na zakupy.
- Dobra, jadę do Huberta, będę później.- oznajmiłam i poszłam do garażu. Wsiadłam do auta i wyjechałam z garażu. Po dziesięciu minutach zaparkowałam pod domem rodziców Huberta. Zapukałam do drzwi i po kilku sekundach otworzyła mi pani Maria.
- Co to było?- usłyszałam parę głosów.
- Był atak na jedną z restauracji niedaleko.- oznajmił ktoś po mojej prawej stronie. Odwróciłam się i spojrzałam na niewiele starszego ode mnie mężczyznę.
- O Boże.- szepnęłam. W przeciągu następnych kilkunastu minutach odgłosy wybuchów powtórzyły się trzy razy. W doliczonym czasie pierwszej połowy bramkę zdobył Giroud, a pod koniec meczu wynik podwyższył Gignac. Po zakończonym meczu podszedł do mnie Eden.
- Marina, idziesz ze mną.
- Słucham?- zapytałam
- Słuchaj, jest atak terrorystyczny. Nie możesz tu zostać i wyjść ze stadionu. Coś Ci się może stać.- oznajmił.- Twoja koleżanka też idzie. Poszłyśmy za nim do podziemi stadionu i oglądaliśmy relację z miejsc zamachów. Z oczu popłynęły mi łzy i wtuliłam się w piłkarza.
- Nie wierzę.- załkałam i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Po chwili mój telefon zaczął grać Dream On i odebrałam połączenie od brata.
- Marina. Dzięki Bogu.- odetchnął z ulgą.- Wszystko dobrze? Nic Ci nie jest?
- Tak, nic mi nie jest. Michał, to jest straszne.
- Wróć do Polski, tu jest bezpieczniej.
- Wrócę na parę dni.- zapewniłam i rozłączyłam się. Chwilę później zadzwonił Hubert.
- Kochanie, wszystko dobrze? Nie mogłem się dodzwonić. Boże, tak się martwiłem. Przyjeżdżaj jak najszybciej do Polski.
- Jesteś w Bydgoszczy?
- Tak. Masz wsiadać w pierwszy lepszy samolot do Polski.
- Tak zrobię. Kocham Cię, do zobaczenia.
- Ja Ciebie też.
Dopiero po północy zaczęliśmy opuszczać stadion. Było słychać Marsyliankę śpiewaną przez kibiców. Wróciłyśmy do hotelu i poszłyśmy do swoich pokoi. Włączyłam wiadomości i przez całą noc oglądałam wydarzenia z miasta. Otworzyłam okno i chwilę wsłuchiwałam się w ciszę przerywaną stłumionymi wyciem syren pogotowia, policji i straży pożarnej. Chwilę później zadzwonił Arrington.
- Marina, całe szczęście nic Ci nie jest.
- Mogę wziąć parę dni wolnego?
- Tak, oczywiście.
- Dziękuję.- odparłam i rozłączyłam się. Kupiłam bilet na jutrzejszy lot do Bydgoszczy i usiadłam na łóżku. Całą noc oglądałam wydarzenia. Rano wymeldowałam się z hotelu i pojechałam na lotnisko. Przeszłam kontrolę, odprawę i po niecałej godzinie siedziałam w samolocie. Na lotnisku w Bydgoszczy przeszłam bardzo dokładną kontrolę i pojechałam do domu. Po przekroczeniu progu usłyszałam głos mojej siostry. Wiktoria zbiegła ze schodów i przytuliła mnie do siebie.
- Dopiero wstałaś, co?- zaśmiałam się i spojrzałam na Wiki.
- Położyłam się po czwartej.
- Nie wiesz gdzie są rodzice?
- Może pojechali na zakupy.
- Dobra, jadę do Huberta, będę później.- oznajmiłam i poszłam do garażu. Wsiadłam do auta i wyjechałam z garażu. Po dziesięciu minutach zaparkowałam pod domem rodziców Huberta. Zapukałam do drzwi i po kilku sekundach otworzyła mi pani Maria.
- Dzień dobry.- przywitałam się z uśmiechem.
- Marina, jak dobrze Cię widzieć. Wejdź, napijesz się czegoś? Hubert jest u siebie w pokoju.
- Może za chwilkę.- odparłam i poszłam na górę. Zapukałam do pokoju i uchyliłam drzwi. Hubert siedział w fotelu i czytał książkę.
- Marina!-zawołał i poderwał się z miejsca. Zamknął mnie w swoim uścisku i pocałował w czubek głowy.- Chcesz się gdzieś przejść?
- Jasne.- zgodziłam się. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę centrum.
- Z kostką już lepiej?- spytałam spoglądając na twarz chłopaka.
- Tak, już nie boli. Na ile zostajesz w Bydgoszczy?
- Na parę dni, zamierzam też wpaść do Bełchatowa.
_____________
Witam z powrotem po długiej przerwie. Postanowiłam dodać tak bardzo krótki rozdział z paru powodów. Potraktujcie go jako wstęp do następnego, który nie mam pojęcia kiedy się pojawi.
Do napisania
_____________
Witam z powrotem po długiej przerwie. Postanowiłam dodać tak bardzo krótki rozdział z paru powodów. Potraktujcie go jako wstęp do następnego, który nie mam pojęcia kiedy się pojawi.
Do napisania
świetne czekam
OdpowiedzUsuń