09 lutego 2016

Twelve

W czasie lotu do Francji rozmawiałyśmy z Rachel o barażach na Euro i przewidywałyśmy jaki może być skład każdej z grup na finały. Po godzinie lotu samolot wylądował na płycie podparyskiego lotniska. Stamtąd pojechałyśmy do hotelu, a na godzinę przed meczem pojechałyśmy na stadion. Siedziałam w sektorze dla mediów i obserwowałam towarzyski mecz Francja-Belgia. Około dwudziestej minuty usłyszałam huk. Przerażona rozejrzałam się po stadionie.
- Co to było?- usłyszałam parę głosów.
- Był atak na jedną z restauracji niedaleko.- oznajmił ktoś po mojej prawej stronie. Odwróciłam się i spojrzałam na niewiele starszego ode mnie mężczyznę.
- O Boże.- szepnęłam. W przeciągu następnych kilkunastu minutach odgłosy wybuchów powtórzyły się trzy razy. W doliczonym czasie pierwszej połowy bramkę zdobył Giroud, a pod koniec meczu wynik podwyższył Gignac. Po zakończonym meczu podszedł do mnie Eden.
- Marina, idziesz ze mną.
- Słucham?- zapytałam
- Słuchaj, jest atak terrorystyczny. Nie możesz tu zostać i wyjść ze stadionu. Coś Ci się może stać.- oznajmił.- Twoja koleżanka też idzie. Poszłyśmy za nim do podziemi stadionu i oglądaliśmy relację z miejsc zamachów. Z oczu popłynęły mi łzy i wtuliłam się w piłkarza.
- Nie wierzę.- załkałam i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Po chwili mój telefon zaczął grać Dream On i odebrałam połączenie od brata.
- Marina. Dzięki Bogu.- odetchnął z ulgą.- Wszystko dobrze? Nic Ci nie jest?
- Tak, nic mi nie jest. Michał, to jest straszne.
- Wróć do Polski, tu jest bezpieczniej.
- Wrócę na parę dni.- zapewniłam i rozłączyłam się. Chwilę później zadzwonił Hubert.
- Kochanie, wszystko dobrze? Nie mogłem się dodzwonić. Boże, tak się martwiłem. Przyjeżdżaj jak najszybciej do Polski.
- Jesteś w Bydgoszczy?
- Tak. Masz wsiadać w pierwszy lepszy samolot do Polski.
- Tak zrobię. Kocham Cię, do zobaczenia.
- Ja Ciebie też.
Dopiero po północy zaczęliśmy opuszczać stadion. Było słychać Marsyliankę śpiewaną przez kibiców. Wróciłyśmy do hotelu i poszłyśmy do swoich pokoi. Włączyłam wiadomości i przez całą noc oglądałam wydarzenia z miasta. Otworzyłam okno i chwilę wsłuchiwałam się w ciszę przerywaną stłumionymi wyciem syren pogotowia, policji i straży pożarnej. Chwilę później zadzwonił Arrington.
- Marina, całe szczęście nic Ci nie jest.
- Mogę wziąć parę dni wolnego?
- Tak, oczywiście.
- Dziękuję.- odparłam i rozłączyłam się. Kupiłam bilet na jutrzejszy lot do Bydgoszczy i usiadłam na łóżku. Całą noc oglądałam wydarzenia. Rano wymeldowałam się z hotelu i pojechałam na lotnisko. Przeszłam kontrolę, odprawę i po niecałej godzinie siedziałam w samolocie. Na lotnisku w Bydgoszczy przeszłam bardzo dokładną kontrolę i pojechałam do domu. Po przekroczeniu progu usłyszałam głos mojej siostry. Wiktoria zbiegła ze schodów i przytuliła mnie do siebie.
- Dopiero wstałaś, co?- zaśmiałam się i spojrzałam na Wiki.
- Położyłam się po czwartej.
- Nie wiesz gdzie są rodzice?
- Może pojechali na zakupy.
- Dobra, jadę do Huberta, będę później.- oznajmiłam i poszłam do garażu. Wsiadłam do auta i wyjechałam z garażu. Po dziesięciu minutach zaparkowałam pod domem rodziców Huberta. Zapukałam do drzwi i po kilku sekundach otworzyła mi pani Maria.
- Dzień dobry.- przywitałam się z uśmiechem.
- Marina, jak dobrze Cię widzieć. Wejdź, napijesz się czegoś? Hubert jest u siebie w pokoju.
- Może za chwilkę.- odparłam i poszłam na górę. Zapukałam do pokoju i uchyliłam drzwi. Hubert siedział w fotelu i czytał książkę.
- Marina!-zawołał i poderwał się z miejsca. Zamknął mnie w swoim uścisku i pocałował w czubek głowy.- Chcesz się gdzieś przejść?
- Jasne.- zgodziłam się. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę centrum.
- Z kostką już lepiej?- spytałam spoglądając na twarz chłopaka.
- Tak, już nie boli. Na ile zostajesz w Bydgoszczy?
- Na parę dni, zamierzam też wpaść do Bełchatowa.

 _____________

Witam z powrotem po długiej przerwie. Postanowiłam dodać tak bardzo krótki rozdział z paru powodów. Potraktujcie go jako wstęp do następnego, który nie mam pojęcia kiedy się pojawi.
Do napisania 

05 października 2015

Eleven

Po trzech dniach meczy w Osace nadszedł czas na Tokio. Stęskniłam się za chłopakami w ciągu tych trzech dni. W sobotę zebrali się w moim pokoju by obejrzeć derby Londynu.
- Dobra, ja stawiam dychę że będzie 2-1 dla Chelsea.- oznajmił Bartek.
- Przyjmuję twój zakład, będzie 2-0.- odpowiedziałam i potwierdziliśmy zakład uściśnięciem dłoni. Mój telefon zaczął grać Dream On. Odebrałam połączenie od Paula.
- Cześć, co robisz?- spytał.
- Będę oglądać mecz z chłopakami.
- Który pokój?
- 410.- odparłam, a on się rozłączył.- Faabian, nie wiesz skąd Paul Lotman ma mój numer?
- Yyy... niestety nie. Przykro mi.
- Szkoda.- uśmiechnęłam się i poczochrałam mu włosy. Idealnie na pierwszy gwizdek do pokoju weszło paru siatkarzy i rozsiedli się na podłodze.
- Cholera.- mruknęłam, gdy Alexis miał wykonać rzut wolny.
- Kibicka Chelsea.- odezwał się Anderson.
- Jak słyszysz. Arsenal?- spytałam, a on pokiwał głową.
- Co za sędzia! Przecież jasno widać że sędzia faworyzuje Chelsea. Costa powinien dostać czerwoną kartkę.- wściekał się pod koniec pierwszej połowy amerykański przyjmujący.
- Masz rację, powinien.- zgodziłam się obserwując wydarzenia na boisku. Poczułam na sobie wzrok paru siatkarzy i spojrzałam na nich.- No co? To że kibicuję Chelsea nie znaczy że będę popierać niesportowe zachowania jej piłkarzy.- oznajmiłam. Niecałe dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy bramkę zdobył Zouma. Pod koniec meczu Cazorla dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i Arsenal kończył spotkanie w dziewiątkę. W doliczonym czasie gry bramkę zdobył Hazard i spotkanie zakończyło się wygraną Chelsea.
- Obejrzyjmy House Of Cards.- zaproponował Holmes.
- Idę oglądać Miodowe Lata.- oznajmił Paweł i wyszedł z pokoju. Włączyłam serial i obejrzeliśmy trzy odcinki pod rząd. Po trzech godzinach siatkarze wyszli, a ja poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać. Obudziłam się o dziewiątej, otuliłam ciaśniej kołdrą i wpatrywałam w sufit. Z łóżka wygramoliłam się po dziesiątej i poszłam ubrać. Przez prawie cały dzień nie wychodziłam z pokoju. Usiadłam na podłodze z laptopem na kolanach i zadzwoniłam na skype do Michała.
- Hej, co u Ciebie?- spytałam.
- Cześć, wszystko dobrze, właśnie zbieram się na trening. Zadzwonię koło polskiej czternastej, mam wiadomość.
- Okej, do zobaczenia.- pożegnałam się i zakończyłam połączenie. Po piątej do pokoju wszedł Piotrek z Michałem i Pawłem. Misiek położył się na łóżku, a Piotrek i Paweł usiedli obok mnie.
- Chcesz iść z nami na miasto?- spytał Michał opierając głowę na moim ramieniu.
- Jasne, chętnie.
- Wychodzimy za pięć minut.- oznajmił Piotrek.
- Poczekajcie chwilę.- wstałam z podłogi i odłożyłam laptopa na szafkę nocną. Z walizki wyciągnęłam niebieską bluzkę z długim rękawem i poszłam do łazienki. Zebraliśmy się w recepcji i wyszliśmy z hotelu. Z przodu grupy szedł Piotrek i Michał, a ja szłam na końcu z Bartkiem, Pawłem i Fabianem. Po kilku minutach dotarliśmy na stację metra i pojechaliśmy do Shibuyi. Chodziliśmy po ulicach tej niezwykle kolorowej i rozświetlonej dzielnicy mijając oryginalnie ubraną młodzież.
- Ale śliczne buty!- zawołałam i pociągnęłam Pawła i Bartka do sklepu. Podeszłam do półki na której stały zielono-różowe trampki. Przejrzałam półkę z pudełkami w poszukiwaniu mojego rozmiaru. Podniosłam głowę i rozejrzałam się po sklepie. Bartek i Paweł krążyli pomiędzy regałami.
- Idziecie?- zawołałam i poszłam kasy. Zapłaciłam i wyszłam z chłopakami ze sklepu. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie było reszty. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Michała.
- No hej Kubi, gdzie jesteście?- spytałam.
- Ej, gdzie Mari, Paweł i Bartek?- usłyszałam w tle.
- Idźcie przed siebie, znajdziecie nas.-poinstruował. Po kilku minutach ich znaleźliśmy i wspólnie wróciliśmy do hotelu. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Na skypie miałam jedną wiadomość od Michała.
"Wiki zagra w towarzyskim meczu Pałacu z PTPSem Piłą w sobotę, jeśli dasz radę to przyjedź."
W poniedziałek rano pojechałam na halę na mecz Włoch z Rosją, który bez wielkich problemów wygrała drużyna z półwyspu. Po spotkaniu przeprowadziłam wywiady z Zaytsevem, Giannellim i Michajłowem. Ktoś zakrył mi oczy dłońmi i cicho powiedział po angielsku:
- Zgadnij kto.
- Ale z Ciebie poliglota, Bartek.- zaśmiałam się.
- Zgaduj dalej.
- Dobra, koniec zabawy.- mruknęłam i odwróciłam się.- Mogłam się domyślić że to Ty.- westchnęłam i spojrzałam na Lotmana.- Nie masz teraz jakiegoś treningu lub coś?
- Tak się składa że nie. Chcesz się mnie pozbyć?
- Nie, skąd.- zapewniłam. W tym momencie podszedł do nas Bartek z Michałem.
- No Lotman, chyba nie prześladujesz nam Mariny.- Bartek objął mnie ramieniem i popatrzył na Paula.
- Oczywiście że nie. Do zobaczenia na meczu.- pożegnał się i poszedł w swoją stronę.
- No chłopcy, powodzenia. Spierzcie im tyłki.- przytuliłam ich i pocałowałam każdego w policzek.
- Zrobimy co się da.- zapewnił Michał.- Do zobaczenia po meczu.
Usiadłam na trybunie i czekałam na mecz. Po kilkunastu minutach na boisko wyszli siatkarze i zrobili krótką rozgrzewkę. Po odśpiewaniu hymnów rozpoczął się mecz. Amerykanie wygrali pierwszego seta 25 do 17. Następne trzy sety wygraliśmy dość łatwo. Zeszłam z trybun i wszystkich wyściskałam.
- Jesteście najlepsi i nikt ani nic nigdy tego nie zmieni.
- Co u Wiki? Jak jej w szkole idzie? Kariera sportowa ruszyła?- wypytywał Karol
- Ruszyła, w sobotę gra przeciwko PTPSowi.
- Chyba wybierzemy się do Bydgoszczy incognito, co nie?
- Dwumetrowi faceci incognito, tak nikt was nie pozna.- mruknęłam ironicznie.
Po wygranym meczu z Japonią nadszedł czas na Włochów. Przez cały turniej chłopcy szli jak burza, byli niepokonani, ale wszystko miało rozegrać się ostatniego dnia - kto dostanie bilet do Rio teraz, a kto w późniejszych turniejach. Odegrano hymny i po chwili rozpoczął się mecz. Na pierwszej przerwie technicznej jednym punktem prowadziła drużyna z Włoch. Dwa asy serwisowe Bieńka sprawiły że objęliśmy prowadzenie, ale Włosi szybko wyrównali i na drugiej technicznej przegrywaliśmy różnicą dwóch punktów. Do końca seta graliśmy punkt za punkt, ale Juantorena wbił nam dwa gwoździe. Wygraliśmy drugiego seta, ale trzeci i czwarty Włosi i nie pozostawało nam nic innego jak liczyć na wygraną Argentyny. Usiadłam na trybunie pomiędzy Piotrkiem a Bartkiem. Pierwszego i drugiego seta wygrali Amerykanie, ale w trzecim Argentyna przebudziła się i wygrała go do 17. Czwarty należał do ekipy ze Stanów. Zawodnicy z kwadratu wbiegli na boisko i ddołączyli do cieszących się ze zwycięstwa kolegów. Bartek przytulił mnie do siebie i pociągnął nosem.
W czwartek wróciliśmy do Polski i wszyscy oprócz mnie Karola i Bartka wrócili do swoich rodzin. W sobotnie południe dwójką siatkarzy pojechałam z dwójką siatkarzy do Bydgoszczy. Na kilkanaście minut przed meczem Karol zaparkował pod halą. Przy wejściu stał mój brat.
- No, wreszcie.- Michał uśmiechnął się i wręczył nam bilety. Weszliśmy na halę i usiedliśmy na trybunach. Po chwili zawodniczki weszły na boisko. Wiktoria rozpoczęła w podstawowej szóstce. Mecz skończył się wygraną Pałacu, a Wiki z 20 punktami została wybrana MVP meczu. Zeszliśmy z trybuny i podeszliśmy do Wiktorii.
- Przyjechaliście.- ucieszyła się i przytuliła nas.
- Nie mogliśmy nie przyjechać.- oznajmiłam.- Gratulacje młoda.

06 września 2015

Ten

Na pięć dni przed rozpoczęciem turnieju mieliśmy wylot do Japonii, a reszta ekipy miała przylecieć na trzy dni przed. Z Londynu do Amsterdamu, a z Holandii do Hamamatsu. Z lotniska pojechaliśmy do hotelu i już na korytarzu spotkaliśmy Facu i Nico.
- Cześć Marina.- przywitał się Conte z uśmiechem.
- Hej. Poznajcie Huberta. Kochanie, to Facundo Conte i Nicolás Uriarte .- przedstawiłam ich sobie. Przywitali się ze sobą i zamienili ze sobą parę słów. Po chwili byliśmy w naszym pokoju. Po niecałej godzinie dostałam SMS'a od Piotrka z pytaniem który pokój zajmujemy. Odpisałam mu, a po chwili do pokoju weszło paru siatkarzy.
- Cześć Masza. Hej Hubert.- przywitali się i rozsiedli się na łóżku i podłodze.
- Hej. Nie za wygodnie wam?- zapytałam i usiadłam na podłodze obok Dzika.- Kuraś, złaź z łóżka.- spojrzał na mnie, później na Huberta i usiadł na podłodze.
- Co się stało?- spytał Michał patrząc na kostkę Huberta.
- Złamana.- mruknął w odpowiedzi.- Wykluczenie na cztery miesiące.
- Wiemy jak się czujesz. Gdy nagle nie możesz robić tego co kochasz.- oznajmił Piotrek.- Oby obyło się bez żadnych powikłań. Szybkiego powrotu do treningów.
- Dzięki.- uśmiechnął się nieznacznie.
- Będę musiała pogadać z Brandtem. Wiecie który pokój?
- 410.- odpowiedział Bartek.- Może zorganizowalibyśmy jakąś posiadówkę? Co Wy na to?
- A później będzie na mnie, że was demoralizuję.- zaśmiałam się i popatrzyłam pytająco na Huberta, który pokiwał głową z uśmiechem.- Kogo byśmy zaprosili?
- W hotelu są Argentyńczycy i Rosjanie.
- Rosjanie?- powtórzyłam i zacisnęłam usta w cieńką linię.
- Hej, przecież nie jest powiedziane że muszą przychodzić.
- Nie, niech przyjdą. Dobra, idę do Brandta, a później zbieramy ekipę.- uśmiechnęłam się i wstałam z podłogi. Poszłam z Michałem do kadrowego fizjoterapeuty, a później chodziliśmy po pokojach amerykańskich i rosyjskich siatkarzy. Weszliśmy do ostatniego z pokoi zajmowanych przez Rosjan.
- O, Winiarska i Kubiak.- Spiridonov spojrzał na nas i uśmiechnął się ironicznie.
- Cześć Alexey. Urządzamy dziś wieczorem posiadówkę. Jeśli chcesz to wpadnij z kolegą.- oznajmiłam i spojrzałam na młodszego Rosjanina, z którym dzielił pokój.- 472.- rzuciłam i wyszłam za Kubiakiem.
- Myślałem że go nie lubisz.
- Bo tak jest, ale może zmienię o nim zdanie.
O dziewiętnastej pokój powoli wypełniał się siatkarzami. Rozmawialiśmy o eliminacjach do Euro. Okazało się że Alexey tak jak ja kibicuje reprezentacji Holandii i jest zaniepokojony grą Holendrów.
*
Usiadłam w sektorze dla mediów i obserwowałam rozgrzewkę chłopaków. Obróciłam się i spojrzałam na siedzącego na trybunie Huberta. Uśmiechnęłam się i pomachałam mu. Po kilkunastu minutach rozpoczął się mecz. Po szybkiej wygranej Polski nad Tunezją przeprowadziłam wywiad z Piotrkiem, Bartkiem i Mateuszem.
- Będziesz jutro na meczu zawodowo czy prywatnie?- spytał Bartek.
- Prywatnie.- odparłam.
- Selfie na insta!- zawołał Pit i stanął obok mnie. Objął mnie ramieniem i zrobił naszej trójce zdjęcie. Siatkarze poszli do szatni, a ja z Hubertem wróciłam do hotelu. Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając Iluzjonistę. Następnego dnia pojechałam na halę na mecz Argentyny z Wenezuelą i zostałam na spotkanie Tunezji z Iranem. Na mecz Polska - Rosja ubrałam reprezentacyjną koszulkę Piotrka i usiadłam obok Huberta, ubranego w koszulkę Bartka. Na pierwszej przerwie technicznej Rosja miała jedno punktową przewagę. Gdy odskoczyliśmy Rosjanom na dwa punkty, Alekno wziął czas. Pierwszy set dla Sbornej. Przy wyniku 10:13 Grzesiek poślizgnął się na pakiecie i upadł. Na szczęście wstał i kontynuował spotkanie. Drugiego seta wygraliśmy 27-25. Na początku trzeciego seta Grzesiek upadł ponownie i tym razem został zniesiony z boiska, a zmienił go Fabian. Mecz skończył się wynikiem 3-1. Przed rozpoczęciem drugiej rundy turnieju na polecenie Mourinho Hubert musiał wrócić do Londynu. Przez turniej szliśmy jak burza, idąc łeb w łeb z Amerykanami, którzy mieli nad nami jednopunktową przewagę. W niedzielę, po meczu z Wenezuelą zadzwonił do mnie Garrett z informacją że się zmieniamy, więc ja i Nate mieliśmy jechać do Osaki, a on z Jasperem do Toyamy. Po trzech godzinach spędzonych w pociągu na rozmowie z Nate'em dojechaliśmy do Osaki. Z dworca pojechaliśmy do hotelu i poszliśmy do swoich pokoi. Wzięłam prysznic i postanowiłam uciąć sobie krótką drzemkę. Obudził mnie dzwonek telefonu. Poszukałam dłonią komórki i nie patrząc na ekran odebrałam połączenie.
- Halo?- mruknęłam zaspana.
- Cześć!- po drugiej stronie usłyszałam radosny męski głos.- Słyszałem że jesteś w Osace.
- Kto mówi?- zapytałam zdezorientowana podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Paul z tej strony.
- Skąd masz mój numer?- spytałam, ale odpowiedź nadeszła sama.- Piotrek czy Fabian?
- Fabian.- odparł, a ja zaklęłam cicho pod nosem.- Bez żadnych takich.- zaśmiał się.- Który hotel?
- Bay Tower.- odpowiedziałam po chwili.
- A pokój?
- 345.- westchnęłam, a Paul się rozłączył. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi i poszłam otworzyć. Do pokoju weszła szóstka siatkarzy i rozsiedli się na łóżku i podłodze.
- Przyjechałaś tu sama?- zapytał Russell
- Skąd to pytanie?
- Widzieliśmy Cię jak oglądaliśmy mecz Polski z Rosją. Siedziałaś na trybunie z chłopakiem, i jak widzisz Russell jest ciekawski.- wyjaśnił Max
- Tak, musiał wrócić do Londynu.- odparłam.
- Chcesz się z nami gdzieś przejść?
- Tak, czemu nie.
- To za godzinę w recepcji.- zarządził Lotman i razem z innymi wyszedł. Przebrałam się i zjechałam windą na parter. Usiadłam na sofie w rogu lobby i czekając na chłopaków przeglądałam na internecie atrakcje w Osace. Jako pierwszy przyszedł Paul i usiadł obok mnie.
- Moglibyśmy iść do muzeum narodowego, a później do oceanarium.
- Więc zwiedzanie.
- Tak, ale nic na siłę.
- Nie, to dobry pomysł. Trzeba trochę świata zobaczyć.- uśmiechnął się. Po kilkunastu minutach zjawili się wszyscy siatkarze i mogliśmy iść. Pojechaliśmy metrem pod muzeum i zapłaciliśmy za wejście. Przez prawie dwie godziny oglądaliśmy prace współczesnych japońskich malarzy. Spod budynku muzeum pojechaliśmy do oceanarium. Porobiliśmy kilkadziesiąt zdjęć grupowych i wróciliśmy do hotelu.
- Aleksandra?- spytałam zaskoczona i zatrzymałam się w pół kroku patrząc na stojącą przy recepcji brunetkę. Siatkarze wyminęli mnie i poszli do windy. Kobieta odwróciła się w moją stronę i podeszła do mnie.
- Hej.- przytuliła mnie.- Praca?
- Tak. Fajnie że przyjechałaś.
- Nie mogłam przegapić Pucharu.- uśmiechnęła się.- Przyjechałaś z Hubertem?
- Musiał wrócić do Londynu.
- Szkoda. Zobaczymy się na meczu?
- Tak, jasne. Spotkajmy się przy wejściu na halę, okej?- zapytałam wychodząc z windy. Serbka pokiwała głową i winda ruszyła w górę. Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na podłodze z laptopem na kolanach. Zalogowałam się na skype'a i zadzwoniłam do Wiki.
- Hej siostra.- przywitała się.- Widzę że już jakiś wieczorek krajoznawczy był.- zaśmiała się.
- O czym mówisz?
- O tym wyjściu z Amerykanami. Lotman wrzucił parę zdjęć na instagrama.- oznajmiła. Pokręciłam głową i westchnęłam przeciągle.
- Nieważne. Co u Ciebie?- spytałam włączając na swoim telefonie aplikację.
- Wszystko dobrze. Zaczynają już opowiadać jak będzie wyglądała matura. Trochę mnie ustny polski przeraża.
- Dasz radę, masz jeszcze sporo czasu i wszystkiego was nauczą.
- Dzięki. Ja już będę kończyć. Umówiłam się z dziewczynami z klasy. Do usłyszenia lub zobaczenia. Baw się dobrze.- pożegnała się i zakończyła połączenie. Wyszłam z pokoju i wjechałam na dziewiąte piętro. Weszłam do pokoju zajmowanego przez Paula.
- Mogłeś powiedzieć że dodasz zdjęcia na insta.- zwróciłam się do przyjmującego.
- Oj, nie gniewaj się Mari. Ładnie wyszłaś. Żadnego bad hair day, czy jakiegokolwiek innego bad coś tam day.- spojrzałam na niego i roześmiałam się.
- Skąd Ty znasz takie określenia?- spytał Matt.
- Trzeba się orientować.
____________
Przepraszam za tak długą nieobecność. Nie wiem kiedy pojawi się następny, ze względu na rok szkolny.
Wszystkim uczącym się życzę powodzenia, wytrwałości i jak najlepszych ocen.
Pozdrawiam :**

22 sierpnia 2015

Nine

Usiadłam w sektorze dla rodzin piłkarzy pomiędzy Aleksandrą a Ludmilą. Chelsea miała rozegrać mecz z Manchesterem City, który zaczął sezon od wysokiej wygranej z West Bromwich Albion. Po chwili piłkarze wyszli na boisko i rozbrzmiał pierwszy gwizdek. Pierwsza połowa była wyrównana, obie drużyny oddały dużo strzałów. Do przerwy Manchester prowadził po bramce Aguero. Chłopcy lekko podminowani zeszli do szatni. Na początku drugiej połowy Toure sfaulował Huberta. Poderwałam się z miejsca i obserwowałam sytuację na boisku. Pomocnik Manchesteru dostał czerwoną kartkę i opuścił plac gry. Sędzia oraz kilku piłkarzy stali przy leżącym na murawie Hubercie. Znieśli go z boiska na noszach. Zeszłam z trybuny i skierowałam się do szatni Chelsea.
- Kim pani jest?- spytał lekarz.
- Jestem dziewczyną Huberta. Co z nim?- zapytałam przestraszona.
- Podejrzewam że ma złamaną kostkę, ale będzie potrzebne prześwietlenie. Zaraz powinno przyjechać pogotowie.- poinformował. Po kilku minutach przyjechała karetka i zawiozła go do szpitala. Po kilku minutach dojechałam do szpitala i podeszłam do rejestracji.
- Chwilę temu przywieziono tu piłkarza Chelsea, wie pani...- zwróciłam się do pielęgniarki.
- Sala numer 10.- przerwała mi i wskazała na salę.
- Dziękuję.- odparłam i ruszyłam na salę. Hubert siedział na trzecim łóżku. Pocałowałam chłopaka w policzek i usiadłam przy nim.
- Za chwilę mają zabrać mnie na prześwietlenie. Podejrzewają złamaną kostkę.- oznajmił. Po chwili przyszedł lekarz z pielęgniarką i zabrali go na rentgen. Po kilku minutach z pracowni wyszedł lekarz i podszedł do mnie.
- Dzień dobry. Pani jest partnerką pana Adamczyka?
- Tak. Co z jego kostką?- zapytałam
- Nastąpiło złamanie kostki strzałki. Nie zagra przez jakieś cztery miesiące. Żadnych treningów, nie może jej nadwyrężać.
- Rozumiem.- pokiwałam głową. Spojrzałam na zegarek. Za niedługo mecz powinien się skończyć. Siedziałam pod salą, w której zakładali Hubertowi gips. Po chwili wyszedł o kulach z sali i mogliśmy wrócić do mieszkania.
- Super.- mruknął z ironią gdy siedzieliśmy w samochodzie.- Podjedziesz pod Stamford, muszę wziąć rzeczy.
- Wiem, że to dla Ciebie trudna sytuacja, ale wrócisz do gry.- odparłam.
- No i co ja będę robił przez ten czas?- zapytał, a ja zaparkowałam pod stadionem.
- Zaraz przyjdę.- oznajmiłam i wysiadłam z auta. Po kilku minutach byłam już pod szatnią. W pomieszczeniu siedział klubowy lekarz.- Pańskie obawy się potwierdziły.- oznajmiłam.- Wykluczenie na około cztery miesiące.
- Cholera.- zaklął pod nosem i pokręcił głową.
- Czy Hubert mógłby gdzieś wyjechać, czy musi być pod pańską obserwacją?
- Na jak długo?
- Dwa tygodnie.
- Jeśli będzie jakiś fizjoterapeuta pod ręką, to nie widzę problemu.- zgodził się. Wzięłam torbę Huberta i wróciłam do auta. Usiadłam za kierownicę i popatrzyłam na chłopaka z uśmiechem.
- Mam dla Ciebie propozycję.- spojrzał na mnie pytająco.- Chcesz jechać ze mną do Japonii?
- Do Japonii?- powtórzył, a ja pokiwałam głową.- Jasne. Może pokocham siatkówkę tak jak Ty, poznam twoich kolegów, pozwiedzam. Gadałaś o tym z lekarzem?
- Bez tego nie proponowałabym Ci tego wyjazdu.- odparłam i odpaliłam silnik. Po kilku minutach zaparkowałam na parkingu, wzięłam torbę Huberta i pomogłam mu wysiąść z auta. Dotarliśmy do mieszkania, Hubert poszedł wziąć prysznic, a ja zamówiłam coś do jedzenia. Po kilkunastu minutach została dostarczona zamówiona pizza. Usiedliśmy przed telewizorem i Hubert zaczął skakać po kanałach w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego programu. Po chwili zatrzymał się na jakimś rosyjskim dramacie. Po dwurodzinnym filmie poszłam wziąć prysznic i położyłam się do łóżka. Hubert przytulił mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Po chwili zasnęłam. O siódmej ze snu wyrwał mnie budzik. Włączyłam alarm i wyplątałam się z objęć chłopaka. Ubrałam się, zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i pojechałam do pracy. Po ośmiu godzinach wróciłam do domu.
- O, jesteś. Siadaj, obiad jest gotowy.- oznajmił Hubert gdy tylko przekroczyłam próg. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść przygotowane przez chłopaka spaghetti.
- Kupiłem już bilety, udało mi się znaleźć też hotel.- poinformował
- Świetnie.- uśmiechnęłam się. Resztę posiłku zjedliśmy w ciszy. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i włączyłam ją. Usiadłam obok Huberta w salonie. Przytuliłam się do niego i oglądaliśmy jeden z naszych ulubionych filmów. Po kilku minutach oglądania mój telefon zawibrował w mojej kieszeni informując o nowej wiadomości. Okazało się że to Nowakowski, który kazał mi włączyć skype'a. Poszłam do pokoju i spełniłam prośbę Piotrka.
- No hej!- kilka męskich gardeł krzyknęło jednocześnie sprawiając, że moje serce na moment stanęło.
- Cześć, musicie tak głośno?- zapytałam.- Chcecie się mnie pozbyć, prawda?
- Naszej Maszy?! Nigdy.- odparł Kubiak
- Chodzą słuchy że jedziesz do Japonii.- odezwał się Bartek.
- Serio? A skąd te słuchy przyszły?- zaśmiałam się.
- Bełchatów. Czyli jedziesz. No i fajnie, będzie z kim na imprezy chodzić.- ucieszył się Fabian.
- Imprezy? Jakie imprezy?- usłyszałam łamaną polszczyznę.
- Ona nas, trenerze, demoralizuje.- oświadczył z udawanym oburzeniem Kurek.
- Może jakiś dodatkowy trening dla Bartka, trenerze?- zaproponowałam. W odpowiedzi usłyszałam śmiech, a Kuraś pokręcił z niedowierzaniem głową i posłał mi nienawistne spojrzenie. Porozmawialiśmy jeszcze kilkanaście minut, po czym chłopcy musieli iść na trening. 
- Zabieram Cię na kolację. Dawno nigdzie nie byliśmy. Za godzinę wychodzimy.-oznajmił Hubert wchodząc do pokoju. Ubrałam kobaltową koszulę, czarne spodnie, szpilki i zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w koka. Po kilkunastu minutach jazdy samochodem Hubert zatrzymał się pod przytulną restauracją nad Tamizą. Wnętrze było utrzymane w ciepłych barwach i ozdobione mnóstwem małych świeczek, światełek, a na ścianach wisiało wiele zdjęć i obrazków. Usiedliśmy przy stoliku przy oknie, z którego był widok na rzekę, w której odbijało się oświetlenie sali. Po chwili przyszedł kelner i odebrał od nas zamówienia.
- Ślicznie tutaj.- uśmiechnęłam się i upiłam łyk wody.
- Wiedziałem że Ci się tu spodoba.- zaśmiał się. Po kilkunastu minutach przyniesiono nam nasze zamówienia.
- To nasza piosenka.- oznajmiłam gdy usłyszałam pierwsze dźwięki Unintended Muse.- Czy mogłaby pani pogłośnić?- zapytałam stojącą za kontuarem kobietę.- Dziękuję.- odparłam gdy spełniła moją prośbę.
- Mam coś dla Ciebie. Zamknij oczy.- oznajmił Hubert. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale wykonałam polecenie. Słyszałam jak podchodzi do mnie i staje za krzesłem. Musnął palcami mój kark i wrócił na swoje miejsce.
- Już możesz otworzyć.
Spojrzałam najpierw na niego, a później w dół, na wisiorek z przywieszką w kształcie koniczyny.
- Jest śliczny.- uśmiechnęłam się.
- Oby przynosił Ci szczęście.
Po kolacji poszliśmy na spacer wzdłuż Tamizy. Londyn nocą wyglądał niesamowicie, cały oświetlony. Szliśmy przytuleni do siebie.
- Kocham Cię.- wyszeptałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Ja Ciebie też.- pocałował mnie.- Wracamy?- spytał, a ja pokiwałam głową. Po około dziesięciu minutach byliśmy w mieszkaniu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać wtulona w Huberta.

14 sierpnia 2015

Eight

W poniedziałek byłam już w Londynie. Niebo było zachmurzone i wiał lekki wiatr. Jednym z powodów dla których kochałam to miasto była pogoda. Temperatura rzadko przekraczała 30 stopni i często padało. Z dworca odebrał mnie Hubert, włożył walizkę do bagażnika i pojechaliśmy do mieszkania.
- Fajnie, że wróciłaś. Już nie wyjedziesz na drugi koniec świata?- spytał.
- Nie wiem.- odparłam i przytuliłam się do chłopaka, a on pocałował mnie w czubek głowy. - Idę się położyć.- ziewnęłam i poszłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i po chwili już spałam. Ze snu wyrwała mnie piosenka Red Hot Chili Peppers. Odebrałam połączenie od brata.
- Czemu nie powiedziałaś że byłaś w Brazylii?
- Cześć Michał. Kto Ci powiedział?- spytałam lekko zaspanym głosem.- Zadzwoniłeś powiedzieć, że wiesz iż byłam w Rio czy jest jakiś inny powód?
- No, chciałem pogadać, ale słyszę że Cię obudziłem więc zadzwonię później.
- Zadzwoń na skype'a za chwilę to pogadamy.- oznajmiłam i rozłączyłam się. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na komunikatorze. Odebrałam połączenie od Michała, ale na ekranie pojawiła się uśmiechnięta twarz mojej siostry.
- Hej Wiki. Jesteś w Bełchatowie?
- Tak. Opowiadaj, jak było w Brazylii? O, Michał przyszedł.- uśmiechnęła się. Przez ponad godzinę rozmawialiśmy na różne tematy. O lidze światowej, przyszłej szkole Wiktorii, nowym sezonie Plusligi. Pożegnałam się z rodzeństwem i poszłam do salonu. Hubert z Oscarem grali w Fifę. Przywitałam się z Brazylijczykiem i usiadłam obok Huberta. Liverpool, którym grał Oscar prowadził z Evertonem 3-2.
- Widzę, że zdecydowaliście się na derby Merseyside.- uśmiechnęłam się.
- Liverpool czy Everton?- spytał Oscar.
- Liverpool.- odparłam. Michał zaszczepił we mnie miłość do tego klubu. Liverpool był pierwszym piłkarskim klubem, który pokochałam i zawsze będzie zajmował specjalne miejsce w moim sercu.
- Ulubiony piłkarz i dlaczego?- następne pytanie Brazylijczyka.
- Steven Gerrard. Za jego przywiązanie i miłość do klubu. Za walkę i serce, które zostawiał na boisku. Za to że się nie poddawał.- oznajmiłam. W tym momencie Lukaku z Evertonu zdobył bramkę po dośrodkowaniu w pole karne Aarona Lennona.
- A jak Ci się podobało w Rio?
- Tak szczerze to nie zwiedzałam zbyt dużo. Byłam tylko na Corcovado i Maracanie. Stadion robi ogromne wrażenie, pomnik również.- odpowiedziałam i przeniosłam wzrok na ekran. Ostatecznie mecz wygrał Liverpool, a Oscar wrócił do siebie.
- Chcesz coś obejrzeć, jakiś mecz lub film?
- Obejrzyjmy siatkówkę. Stany z Serbią?- spytałam włączając kanał na którym była powtórka półfinału.
- Może być. Ale wiesz że prawie nikogo nie znam.
- Spokojnie. Zaraz poznasz.- uśmiechnęłam się. Po kwadransie już się w miarę orientował.
- To jest Atanasijevic, tak?- zapytał gdy atakujący przygotowywał się do wykonania zagrywki.
- Zgadza się.
- Dobry jest.- skwitował.- Znasz go?- spytał gdy amerykański szkoleniowiec wziął czelendż.
- Tak. Grał w Skrze.
- Więc się przyjaźnicie.
- No tak, ale to chyba nic złego, prawda?

- Jasne, że nie.- zaprzeczył. Parę razy w ciągu trwania meczu zapytał o któregoś z zawodników, o ich pozycję, a czasami o jakieś inne rzeczy.
- Zadzwonił do mnie Eden. Zaprosił nas do siebie na imprezę. Chcesz iść?
- Tak, czemu nie.- zgodziłam się. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Ubrałam czarne rurki, szary top z nadrukiem i czarne trampki. Po kilku minutach jazdy dotarliśmy do mieszkania Belga. Hubert objął mnie ramieniem i zadzwonił dzwonkiem. Drzwi otworzył gospodarz i wpuścił do środka.

Hubert poszedł do chłopaków, a ja podeszłam do stojącej z jakąś brunetką Ludmily.
- Hej Marina.- przywitała się radośnie Ludy.- Poznaj Aleksandrę, Alex to Marina.
- Cześć, miło poznać.- uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń.
- Ciebie również.- odwzajemniła uśmiech.

Po kilkudziesięciu minutach poznałam resztę partnerek piłkarzy Chelsea. Okazało się że Aleksandra jest fanką siatkówki i jako nastolatka grała amatorsko, więc miałyśmy dużo tematów do rozmowy. Prawie cały wieczór przegadałyśmy na temat tegorocznej ligi światowej. Do domu wróciliśmy po jedenastej.
Następnego dnia wróciłam do pracy. Przed dwunastą podszedł do mnie Arrington.
- Chciałbym z Tobą porozmawiać.- oznajmił i ruszył do swojego gabinetu, a ja za nim. Wskazał mi fotel naprzeciwko biurka.
- Dzwoniła do mnie Lisa Wainwright. Chce się z Tobą spotkać.- spojrzałam na mojego pracodawcę zaskoczona.- Dam Ci jej numer, umówicie się na spotkanie.- pokiwałam głową nie mogąc wydusić ani słowa. Zapisał na karteczce ciąg cyfr i podał mi ją.
- Dziękuję.- odezwałam się po chwili i wstałam z miejsca.
- Marina, wróć do domu. Odrobisz te cztery godziny kiedy indziej.- oznajmił. Jeszcze raz mu podziękowałam i wyszłam z gabinetu. Pożegnałam się z współpracownikami i wróciłam do domu. Usiadłam w salonie i zadzwoniłam do pani Wainwright. Jeszcze tego dnia miałam się z nią spotkać. Zrobiłam obiad i zaczęłam się przygotowywać do spotkania. Ubrałam bladoniebieski top, czarne spodnie i czarny żakiet. Punktualnie o szesnastej byłam w małej kawiarni w centrum. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam Lisę. 
- Dzień dobry.- przywitałam się gdy podeszłam do stolika przy którym siedziała.- Nie czeka pani długo?
- Witaj. Nie, przyszłam chwilkę przed panią.- odparła. Zamówiłyśmy po kawie.-Mogę mówić Ci na Ty?- spytała, a ja pokiwałam głową.- Pewnie zastanawiasz się czemu chciałam się z Tobą spotkać. Oglądałam Cię podczas ligi. Znasz się na siatkówce i masz dobry kontakt z zawodnikami. Kochasz ten sport. Chcę żebyś pojechała do Japonii na puchar świata.
- Ale ja...- wtrąciłam cicho.
- Oczywiście nie pojedziesz sama. Pojedzie z Tobą mój przyjaciel. Puchar to ogromna impreza.
- Oczywiście, rozumiem. Ja... nie wiem co powiedzieć.- szepnęłam zaskoczona.- Ogromnie dziękuję.

06 sierpnia 2015

Top 10

Dziękuję bardzo Kyane, która nominowała mnie do stworzenia "Top 10" i za umieszczenie mojego bloga w swojej "10".
Nie sądziłam że ktoś zainteresuje się tym opowiadaniem, a tym bardziej będzie jednym z jego ulubionych dlatego gdy zobaczyłam, że historia Mariny znalazła się w '10' Kyane nie mogłam w to uwierzyć. 
Dwa pierwsze miejsca ex aequo. Miejsca nie mają tu nic do rzeczy. Przedstawiam Wam 10 moich ulubionych opowiadań:

1. Świat to nie teatr, chociaż życie to sztuka
Płakałam czytając to opowiadanie. Rzadko kiedy kiedy się to zdarza. Były też momenty w których nie mogłam opanować śmiechu. Cudowne opowiadanie.

1. Miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem 
Dwie zupełnie inne historie ludzi, których życie nie oszczędzało. Samotny ojciec, dziewczyna uciekająca przed życiem, rozwodnik i zamknięta w sobie artystka. Czy jest im pisana miłość? Czy w brutalnym świecie istnieje coś takiego jak prawdziwe uczucie?
Opis pochodzi ze strony Spis Sportowy

2. Nigdy nie zapomnę...
Rok 1994. Sezon, który dla legendy Formuły Jeden zaczyna się niezwykle pechowo. Na jego drodze stanie jednak pewna doza nieograniczonego szczęścia. Z początku oziębły i niechętny do zawierania nowych znajomości przekona się do ślicznej Hiszpanki w momencie poprzedzającym przełomowe wydarzenie, niezbyt dla niej przyjemne. Zakochani, oczarowani, wpatrzeni w siebie. Nikt nie wątpi, że przetrwa to wiecznie. A wieczność w ich przypadku jest niezwykle bliska ziszczenia... 
Opis pochodzi ze strony Spis Sportowy 

3. Pośród dusznych mąk jest źródło radości, na które chcę sobie zasłużyć  
Jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze siatkarskie opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam.
Główni bohaterowie diametralnie się od siebie różnią, ale może te przeciwieństwa ich połączą?

4. Mózg przyzwyczaja się do bólu, ale serce nie... 
Sharon, siostra Nicklasa Bendtnera przeprowadza się do Londynu. Studiuje, znajduje pracę, a także miłość, którą traci. Czy uda jej się ją odzyskać?

5. A jeśli dzieli nas od przepaści krok...
Maja prowadzi spokojne życie w Nowym Jorku. Jednak telefon od przyjaciółki sprawi że wróci do Polski, do rodzinnego Bełchatowa. Jaką rolę odegra tu Mariusz Wlazły i Paul Lotman?
 
6. Nieważne, co wydarzyło się wczoraj, ważniejsze jest, co stanie się jutro. 
Justyna postanawia uciec z deszczowej i ponurej Polski do równie deszczowego i ponurego Londynu. Nie ma zamiaru pozostać w kraju, gdzie była poniżana na każdym kroku przez swojego chłopaka. Po przylocie, uświadamia sobie, że nie ma gdzie zamieszkać. Jednak los się do niej uśmiecha i stawia na jej drodze siedmiu piłkarzy Chelsea FC, którzy postanawiają przygarnąć zabłąkaną Polkę pod swoje progi. Jak potoczy się jej historia, kiedy pozna jeszcze jednego, prawie idealnego piłkarza? 
Opis pochodzi ze strony Spis Sportowy
 
7. I didn't mean to let you go. 
Na razie jest tylko prolog, ale sam tytuł intryguje. Jak i inspiracja autorki.
"I broke the unbreakable, unbreakable, unbreakable, I
I didn’t mean to let you go"

fragment piosenki Mansa Zelmerlowa - Unbreakable
Z niecierpliwością czekam na rozpoczęcie opowiadania.

8. Pozory mylą 
Czy da się połączyć Real Madryt i Barcelonę? Co się stanie gdy siostra zawodnika Realu zakocha się w obrońcy Barcelony i jakie pociągnie to za sobą skutki?

9. Love Me Like You Do 
Sergio Ramos od 2005 roku gra w Realu Madyt. Ma piękną narzeczoną, wspaniały dom i znajomych - w skrócie świetnie ułożone życie. Nagle pewnego dnia przychodzi list. List od rodziców, których nie widział od 10 lat. Jest to jakby testament, w którym rodzice proszą go, aby zaopiekował się swoją siostrą, która od ostatniej wizyty udaje, że nie istnieje. Hiszpanowi w jednej chwili wali się świat. Jak ma się zająć siostrą, której nie widział od 10 lat? I gdzie ona w ogóle jest? Czy jego idealne życie właśnie się skończyło? I jaką rolę odegra tam Cristiano Ronaldo i reszta drużyny Galaktycznych?
Opis pochodzi ze strony Spis Sportowy

Nominuję:
Emily Smith
Natał
Sylvia S.
zeberka
LAIRTA

Zasady:
1. Dziękujesz za nominację.
2. Wybierasz 10 ulubionych historii i krótko ją opisujesz. Możesz podać autora, link itd. 
3. Nominujesz kolejne pięć osób. 

PS Tak, wiem. Nie umiem pisać opisów.

30 lipca 2015

Seven

Przed wylotem do Rio spotkałam się z składającą się z dwóch osób ekipą, która miała mi towarzyszyć. Byli naprawdę mili i pomocni. Lot trwał ponad osiem godzin i od razu po wylądowaniu pojechaliśmy do hotelu niedaleko Copacabany. Wjechałam na dwunaste piętro i weszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i położyłam się spać. Obudziły mnie promienie Słońca wdzierające się do pokoju przez zasłony. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, na którym pojawiła się informacja o czterech nieodebranych połączeniach od Michała. Było krótko po siódmej. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam dwuczęściowe bikini, a na to zwiewną sukienkę. Wyszłam na balkon i oddzwoniłam do brata.
- Czemu nie odbierasz jak do Ciebie dzwonię?!- krzyknął.
- Cześć, braciszku. Ja też się za Tobą stęskniłam.- odparłam ironicznie.- Co u was?
- Wszystko dobrze, a jak w Londynie?
- Świetnie. Muszę kończyć. Jestem w pracy.- skłamałam i rozłączyłam się. Weszłam do środka. Z walizki wzięłam krem do opalania i ręcznik plażowy. Ruszyłam na plażę, która, ku mojemu zdziwieniu była prawie pusta. Rozłożyłam ręcznik na piasku i pobiegłam do oceanu. Coraz głębiej zanurzałam się w jeszcze dość chłodnej wodzie przyzwyczajając ciało do jej temperatury. Po chwili postanowiłam zanurzyć też głowę. Gdy się wynurzyłam usłyszałam po polsku:
- Widzisz ją?
- Przyjechałeś tu dziewczyny oglądać?- zapytał Fabian
- Daj spokój, Drzyzga.- fuknął Wrona.- No, popatrz na nią.
- Czerwone bikini?
- Tak.
- To idź zagadaj.
- Portugalskiego nie umiem.- poskarżył się Wrona.
- Myślę że dogadamy się po polsku.- oznajmiłam odwracając się w ich stronę. Na twarzach dwójki pojawiło się zakłopotanie, co mnie rozbawiło.
- Co Ty tu robisz?- pierwszy odezwał się Fabian.
- Praca. Nie macie treningu?
- Dopiero za trzy godziny.- dopiero teraz Andrzej przestał się na mnie gapić jak cielę w malowane wrota.
- Nie mówcie chłopakom że tu jestem, okej?
- Jasne.- odparł Fabian.
- Andrzej?- spojrzałam wyczekująco na Wronę.
- Jasne.- uśmiechnął się.
- Dzięki. Następnym razem nie czaj się tak bo Ci dziewczyna sprzed nosa ucieknie.- uśmiechnęłam się, a Fabian wybuchnął śmiechem.- Do zobaczenia.- pożegnałam się z nimi i wróciłam do hotelu. Poszłam do pokoju chłopaków.
- Hej, Mari. Wejdź. W hali mamy być o trzynastej.
- Hej Chris, cześć Alan.- przywitałam się. Christian skończył reżyserię filmową i telewizyjną na londyńskim uniwersytecie, a Alan reżyserię dźwięku na uniwersytecie w Manchesterze. Matka Alana była Polką i pochodziła z Bydgoszczy, a jego ojciec był Anglikiem.
- Dużo twoich znajomych przyjechało do Brazylii, nie licząc twoich rodaków?- zapytał Alan
- Paru Serbów i Amerykanów.- odparłam.
- No, no, no. Masz znajomości.- zagwizdał Chris wywołując na mojej twarzy delikatny uśmiech. Po kilkunastu minutach rozmowy wróciłam do swojego pokoju po drodze mijając Aarona Russella i Maxwella Holta. Wzięłam laptopa i poszłam z nim na balkonie. Usiadłam wygodnie na leżaku, a na internecie włączyłam trzeci sezon House Of Cards. Obejrzałam pierwsze dwa sezony, ale na trzeci nie mogłam znaleźć czasu.
- Czy to House Of Cards?- usłyszałam za sobą po angielsku. Pokiwałam głową na znak zgody.
- Moglibyśmy wpaść i obejrzeć z Tobą?- znów kiwnęłam głową, ale gdy odwróciłam twarz w tamtą stronę nikogo już nie było. W tym samym momencie zapewne mój rozmówca pukał do drzwi. Wróciłam z laptopem do pokoju i poszłam otworzyć. Byłam lekko zdziwiona gdy w drzwiach zobaczyłam trójkę amerykańskich siatkarzy.
- Marina?- wydusił zaskoczony Lotman.
- We własnej osobie.- uśmiechnęłam się.
- Co tu robisz? Chłopacy nie chwalili się że tu będziesz.
- Jestem w celach zawodowych, a oni nic nie wiedzą. Wejdźcie. Trzeci sezon, pierwszy odcinek.- oznajmiłam przepuszczając ich w drzwiach. Obejrzeliśmy jeden odcinek.
- Przykro mi chłopaki, ale musimy kończyć. Muszę się przygotować, później na halę.
- Jasne. Dokończymy jak wrócisz?- spytał z nadzieją w głosie Lotman.
- Może.- zaśmiałam się.- Do zobaczenia.- pożegnałam się i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Wzięłam swoją przepustkę i wyszłam z pokoju.
Droga na halę zajęła nam ponad godzinę. Było niemiłosiernie gorąco, ale miałam nadzieję że w hali będzie chłodniej. Po przekroczeniu progu uderzyła we mnie fala przyjemnego, chłodnego powietrza. Zajęłam miejsce w sektorze przeznaczonym dla mediów. Siatkarze rozgrzewali się na parkiecie. Niektórzy odbijali między sobą piłkę, a inni rozgrzewali mięśnie przed meczem. Hala powoli się zapełniała, ale byłam pewna że nie wypełni się w całości. Siatkówka w Brazylii nie była tak czczona jak piłka nożna. Zawodnicy odśpiewali hymny i zaczął się mecz. Brazylijczycy wygrali pierwszego seta, ale był to ich jedyny set w tym spotkaniu. Zeszli z boiska przybici, ale udało mi się przeprowadzić krótki wywiad z Fontelesem, Souzą i Lyneelem. Półgodziny później zaczął się mecz Serbia-Włochy i całym sercem byłam za ekipą z Bałkanów. Pierwszy set dla Włochów, ale w drugim Serbowie efektownie rozgromili Azzurich. Trzeci dla Italii, ale czwartego wygrali Bałkańczycy. Tie-break. Cicho zaklęłam i ściskałam kciuki za Serbię. Przy wyniku 5-1 dla Włochów pokręciłam głową z niedowierzaniem i spuściłam głowę. Po drugiej przerwie na życzenie Grbica Serbowie zaczęli coś grać, ale nie zdołali odrobić strat i przegrali 15-9. Przeprowadziłam wywiad z Vettorim, Lanzą i Atanasijevicem. Gdy tylko skończyłam wywiad z Serbem zaczął opowiadać jak bardzo tęskni za Polską, Skrą i atmosferą na meczach, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Był jedną z najbardziej optymistycznych i pogodnych znanych mi osób, a jego uśmiech był przeraźliwie zaraźliwy.
- Musimy się kiedyś spotkać i pogadać. Dużo się u Ciebie zmieniło przez te dwa lata.
- Koniecznie.- zaśmiałam się. Chris i Alan stali przed halą i czekali na taksówkę.- Hej. Przepraszam, ale zagadałam się z kolegą.
- Nie masz za co przepraszać. Ewentualnie wróciłabyś sama do hotelu.- zaśmiał się Alan. Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Nie nacieszyłam się spokojem zbyt długo, bo przerwało mi pukanie do drzwi. Po drugiej stronie stała trójka Amerykanów z którymi parę godzin wcześniej oglądałam serial.
- Nie dziś. Jestem zmęczona i przybita po meczu. Może być jutro?- zapytałam.
- Nie ma sprawy. Który wynik Cię rozczarował?- spytał Paul
- Serbów. Do jutra.- pożegnałam się i zamknęłam drzwi. Położyłam się spać i od razu zasnęłam. O dwunastej wyjechaliśmy z hotelu i pojechaliśmy na halę. Siatkarze przeprowadzali rozgrzewkę.
- Marina.- szepnął Chris i trącił mnie łokciem. Spojrzałam na niego, a Anglik kiwnął głową w stronę boiska. Popatrzyłam w tym samym kierunku i zobaczyłam machającego Lotmana. Odmachałam mu i uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję że będziesz nam kibicować.- podskoczyłam gdy usłyszałam obok siebie głos. Odruchowo przyłożyłam dłoń do serca.
- Wystraszyłeś mnie. Jasne że będę. Idź się rozgrzewać.- odparłam. W hali rozbrzmiało I Want It All Queen. Zawodnicy odśpiewali hymny i zaczął się mecz. Pierwszy set dla gospodarzy, drugi dla gości. Trzeci i czwarty dla Kanarków. Po meczu złapałam Lucarelliego, Christensona, Holta i Lotmana. Na parkiet weszli nasi i zaczęli rozgrzewkę.
- Chłopcy, o ile mnie oczy nie mylą to przed nami stoi nasza Marina Winiarska znana także jako Masza i rozmawia z dwójką facetów.- usłyszałam głos Kubiaka.
- Na oczy Ci się rzuciło. Co Marina robiłaby w Brazylii?- spytał Kurek.
- Biorąc pod uwagę to że jeden z jej rozmówców trzyma kamerę to zapewne pracuje.- odpowiedział Dzik.
- Marina?!- krzyknął Piotrek i podbiegł do mnie.
- Pit, postaw mnie. Ludzie się gapią.- zganiłam z uśmiechem siatkarza.
- Ale fajnie że tu jesteś. Czemu nie powiedziałaś nam wcześniej?
- Niespodzianka, a teraz idź się rozgrzewaj. Włosi sami się nie pokonają.
- Do zobaczenia po meczu.
Gładkie zwycięstwo nad Włochami zapewniło nam grę w półfinale. Po przeprowadzeniu wywiadów z Zatim, Drzyzgą, Kurkiem i Giannellim wróciłam do hotelu. Chwilę później do mojego pokoju zawitała piątka Amerykanów z zamiarem obejrzenia House Of Cards. Zjawili się też moi rodacy.
- Marina, czyżbyś się bratała z wrogiem?- zapytał Kubiak i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Ci, oto tu obecni wpadli obejrzeć serial.- odparłam i jak na zawołanie oni także okrążyli mojego laptopa i z ogromnym zainteresowaniem śledzili poczynania aktorów na ekranie.