05 października 2015

Eleven

Po trzech dniach meczy w Osace nadszedł czas na Tokio. Stęskniłam się za chłopakami w ciągu tych trzech dni. W sobotę zebrali się w moim pokoju by obejrzeć derby Londynu.
- Dobra, ja stawiam dychę że będzie 2-1 dla Chelsea.- oznajmił Bartek.
- Przyjmuję twój zakład, będzie 2-0.- odpowiedziałam i potwierdziliśmy zakład uściśnięciem dłoni. Mój telefon zaczął grać Dream On. Odebrałam połączenie od Paula.
- Cześć, co robisz?- spytał.
- Będę oglądać mecz z chłopakami.
- Który pokój?
- 410.- odparłam, a on się rozłączył.- Faabian, nie wiesz skąd Paul Lotman ma mój numer?
- Yyy... niestety nie. Przykro mi.
- Szkoda.- uśmiechnęłam się i poczochrałam mu włosy. Idealnie na pierwszy gwizdek do pokoju weszło paru siatkarzy i rozsiedli się na podłodze.
- Cholera.- mruknęłam, gdy Alexis miał wykonać rzut wolny.
- Kibicka Chelsea.- odezwał się Anderson.
- Jak słyszysz. Arsenal?- spytałam, a on pokiwał głową.
- Co za sędzia! Przecież jasno widać że sędzia faworyzuje Chelsea. Costa powinien dostać czerwoną kartkę.- wściekał się pod koniec pierwszej połowy amerykański przyjmujący.
- Masz rację, powinien.- zgodziłam się obserwując wydarzenia na boisku. Poczułam na sobie wzrok paru siatkarzy i spojrzałam na nich.- No co? To że kibicuję Chelsea nie znaczy że będę popierać niesportowe zachowania jej piłkarzy.- oznajmiłam. Niecałe dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy bramkę zdobył Zouma. Pod koniec meczu Cazorla dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i Arsenal kończył spotkanie w dziewiątkę. W doliczonym czasie gry bramkę zdobył Hazard i spotkanie zakończyło się wygraną Chelsea.
- Obejrzyjmy House Of Cards.- zaproponował Holmes.
- Idę oglądać Miodowe Lata.- oznajmił Paweł i wyszedł z pokoju. Włączyłam serial i obejrzeliśmy trzy odcinki pod rząd. Po trzech godzinach siatkarze wyszli, a ja poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać. Obudziłam się o dziewiątej, otuliłam ciaśniej kołdrą i wpatrywałam w sufit. Z łóżka wygramoliłam się po dziesiątej i poszłam ubrać. Przez prawie cały dzień nie wychodziłam z pokoju. Usiadłam na podłodze z laptopem na kolanach i zadzwoniłam na skype do Michała.
- Hej, co u Ciebie?- spytałam.
- Cześć, wszystko dobrze, właśnie zbieram się na trening. Zadzwonię koło polskiej czternastej, mam wiadomość.
- Okej, do zobaczenia.- pożegnałam się i zakończyłam połączenie. Po piątej do pokoju wszedł Piotrek z Michałem i Pawłem. Misiek położył się na łóżku, a Piotrek i Paweł usiedli obok mnie.
- Chcesz iść z nami na miasto?- spytał Michał opierając głowę na moim ramieniu.
- Jasne, chętnie.
- Wychodzimy za pięć minut.- oznajmił Piotrek.
- Poczekajcie chwilę.- wstałam z podłogi i odłożyłam laptopa na szafkę nocną. Z walizki wyciągnęłam niebieską bluzkę z długim rękawem i poszłam do łazienki. Zebraliśmy się w recepcji i wyszliśmy z hotelu. Z przodu grupy szedł Piotrek i Michał, a ja szłam na końcu z Bartkiem, Pawłem i Fabianem. Po kilku minutach dotarliśmy na stację metra i pojechaliśmy do Shibuyi. Chodziliśmy po ulicach tej niezwykle kolorowej i rozświetlonej dzielnicy mijając oryginalnie ubraną młodzież.
- Ale śliczne buty!- zawołałam i pociągnęłam Pawła i Bartka do sklepu. Podeszłam do półki na której stały zielono-różowe trampki. Przejrzałam półkę z pudełkami w poszukiwaniu mojego rozmiaru. Podniosłam głowę i rozejrzałam się po sklepie. Bartek i Paweł krążyli pomiędzy regałami.
- Idziecie?- zawołałam i poszłam kasy. Zapłaciłam i wyszłam z chłopakami ze sklepu. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie było reszty. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Michała.
- No hej Kubi, gdzie jesteście?- spytałam.
- Ej, gdzie Mari, Paweł i Bartek?- usłyszałam w tle.
- Idźcie przed siebie, znajdziecie nas.-poinstruował. Po kilku minutach ich znaleźliśmy i wspólnie wróciliśmy do hotelu. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Na skypie miałam jedną wiadomość od Michała.
"Wiki zagra w towarzyskim meczu Pałacu z PTPSem Piłą w sobotę, jeśli dasz radę to przyjedź."
W poniedziałek rano pojechałam na halę na mecz Włoch z Rosją, który bez wielkich problemów wygrała drużyna z półwyspu. Po spotkaniu przeprowadziłam wywiady z Zaytsevem, Giannellim i Michajłowem. Ktoś zakrył mi oczy dłońmi i cicho powiedział po angielsku:
- Zgadnij kto.
- Ale z Ciebie poliglota, Bartek.- zaśmiałam się.
- Zgaduj dalej.
- Dobra, koniec zabawy.- mruknęłam i odwróciłam się.- Mogłam się domyślić że to Ty.- westchnęłam i spojrzałam na Lotmana.- Nie masz teraz jakiegoś treningu lub coś?
- Tak się składa że nie. Chcesz się mnie pozbyć?
- Nie, skąd.- zapewniłam. W tym momencie podszedł do nas Bartek z Michałem.
- No Lotman, chyba nie prześladujesz nam Mariny.- Bartek objął mnie ramieniem i popatrzył na Paula.
- Oczywiście że nie. Do zobaczenia na meczu.- pożegnał się i poszedł w swoją stronę.
- No chłopcy, powodzenia. Spierzcie im tyłki.- przytuliłam ich i pocałowałam każdego w policzek.
- Zrobimy co się da.- zapewnił Michał.- Do zobaczenia po meczu.
Usiadłam na trybunie i czekałam na mecz. Po kilkunastu minutach na boisko wyszli siatkarze i zrobili krótką rozgrzewkę. Po odśpiewaniu hymnów rozpoczął się mecz. Amerykanie wygrali pierwszego seta 25 do 17. Następne trzy sety wygraliśmy dość łatwo. Zeszłam z trybun i wszystkich wyściskałam.
- Jesteście najlepsi i nikt ani nic nigdy tego nie zmieni.
- Co u Wiki? Jak jej w szkole idzie? Kariera sportowa ruszyła?- wypytywał Karol
- Ruszyła, w sobotę gra przeciwko PTPSowi.
- Chyba wybierzemy się do Bydgoszczy incognito, co nie?
- Dwumetrowi faceci incognito, tak nikt was nie pozna.- mruknęłam ironicznie.
Po wygranym meczu z Japonią nadszedł czas na Włochów. Przez cały turniej chłopcy szli jak burza, byli niepokonani, ale wszystko miało rozegrać się ostatniego dnia - kto dostanie bilet do Rio teraz, a kto w późniejszych turniejach. Odegrano hymny i po chwili rozpoczął się mecz. Na pierwszej przerwie technicznej jednym punktem prowadziła drużyna z Włoch. Dwa asy serwisowe Bieńka sprawiły że objęliśmy prowadzenie, ale Włosi szybko wyrównali i na drugiej technicznej przegrywaliśmy różnicą dwóch punktów. Do końca seta graliśmy punkt za punkt, ale Juantorena wbił nam dwa gwoździe. Wygraliśmy drugiego seta, ale trzeci i czwarty Włosi i nie pozostawało nam nic innego jak liczyć na wygraną Argentyny. Usiadłam na trybunie pomiędzy Piotrkiem a Bartkiem. Pierwszego i drugiego seta wygrali Amerykanie, ale w trzecim Argentyna przebudziła się i wygrała go do 17. Czwarty należał do ekipy ze Stanów. Zawodnicy z kwadratu wbiegli na boisko i ddołączyli do cieszących się ze zwycięstwa kolegów. Bartek przytulił mnie do siebie i pociągnął nosem.
W czwartek wróciliśmy do Polski i wszyscy oprócz mnie Karola i Bartka wrócili do swoich rodzin. W sobotnie południe dwójką siatkarzy pojechałam z dwójką siatkarzy do Bydgoszczy. Na kilkanaście minut przed meczem Karol zaparkował pod halą. Przy wejściu stał mój brat.
- No, wreszcie.- Michał uśmiechnął się i wręczył nam bilety. Weszliśmy na halę i usiedliśmy na trybunach. Po chwili zawodniczki weszły na boisko. Wiktoria rozpoczęła w podstawowej szóstce. Mecz skończył się wygraną Pałacu, a Wiki z 20 punktami została wybrana MVP meczu. Zeszliśmy z trybuny i podeszliśmy do Wiktorii.
- Przyjechaliście.- ucieszyła się i przytuliła nas.
- Nie mogliśmy nie przyjechać.- oznajmiłam.- Gratulacje młoda.

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział tylko smutny, bo mi przypomniał o tym, co się stało na PŚ i to w dość dobitny sposób :c
    Czyżby Lotmanowi podobała się Marina? :D

    OdpowiedzUsuń