06 czerwca 2015

Four

Obudził mnie cichy głos Huberta:
- Mari, idę na trening. Wrócę za parę godzin.- pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszałam dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Po kilku minutach wstałam z łóżka i ubrałam się. Wiktoria jeszcze spała, więc poszłam zrobić śniadanie. Po posiłku zaczęłam szukać pracy na internecie. Najczęściej natrafiałam na kelnerkę, sprzątaczkę lub opiekunkę. Odświeżyłam stronę. Kliknęłam w ofertę dziennikarki i odpisałam adres mojego potencjalnego przyszłego pracodawcy. Przebrałam się w jasnoniebieską koszulę, czarne rurki i czarne szpilki. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w koński ogon.
- Gdzie idziesz?- spytała Wiktoria gdy szukałam w walizce teczki.
- Na rozmowę o pracę.
- Powodzenia.- uśmiechnęła się i weszła do łazienki. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Lekko przerażona weszłam do budynku.
- Dzień dobry. Ja do pana Arringtona.- poinformowałam recepcjonistkę.
- Była pani umówiona?
- Przyszłam w sprawie pracy.- odparłam. Wcisnęła 4 i odbyła krótką rozmowę telefoniczną z Arringtonem.
- Siódme piętro.
Uśmiechnęłam się i poszłam do windy.  Po kilku sekundach byłam na siódmym piętrze. Zapukałam do gabinetu redaktora naczelnego. Zza drzwi usłyszałam:
- Zapraszam!
- Dzień dobry, jestem Marina Winiarska. Przyszłam w sprawie pracy.
- A, tak. Proszę usiąść.- uśmiechnął się. Z teczki wyciągnęłam dokumenty i położyłam je na biurku. Przejrzał CV i kilkakrotnie pokiwał głową. To chyba dobry znak.
- Odezwę się do pani w ciągu dwóch dni. Do widzenia.
-Dziękuję. Do widzenia.- pożegnałam się i wyszłam z gabinetu. Gdy tylko wyszłam z budynku wydawnictwa zadzwoniłam do Michała.
- Cześć braciszku.
- Hej Mari. Co u was?
- Wszystko dobrze, właśnie wracam z rozmowy o pracę.
- No, szybka jesteś. Trzymam kciuki żebyś ją dostała.
- A u was jak? Pojechałeś z chłopakami do Spały?
- Nie, ale będę w Gdańsku. Przejedziesz? I tak musisz odstawić Wiki.
- Nie wiem.- westchnęłam. - Niech będzie. Przylecę.
- To do zobaczenia w Gdańsku. Trzymaj się.
- Jasne, do zobaczenia.- pożegnałam się i zakończyłam połączenie. Wróciłam do mieszkania. Wiki oglądała w telewizji jakiś film, a ja poszłam sprawdzić co można zrobić na obiad.
- Jak było na rozmowie?- spytała Wiktoria
- Dobrze. Facet jest bardzo miły.
- To fajnie. Myślisz że Cię przyjmie?
- Nie wiem. Chciałabym.
- Co będzie na obiad?
- Spagetti.- moja siostra skrzywiła się.- Nie musisz jeść jak Ci nie pasuje.
- Nie możemy zamówić pizzy?
- Nie możemy zjeść spagetti? Jak chcesz pizzę to sobie zamów, ale Ty płacisz.
- Jedziemy do Polski na Ligę Światową?
- Tak. Ja tylko na pierwszy mecz, a później przyjadę do Krakowa. Wybrałaś szkołę?
- Mhm. Technikum, najprawdopodobniej logistyka lub hotelarstwo.
- Dobra, przyszłościowa decyzja.
Hubert wrócił idealnie na obiad. Razem usiedliśmy do posiłku i zjedliśmy go w ciszy. Wiktoria poszła do pokoju, a ja z Hubertem usiedliśmy w salonie.
- Jedziesz gdzieś na wakacje?- spytałam
- Do Polski. Też jedziesz?
- Tak, na ligę. Później wracam.
- Jutro zabiorę Cię na trening, poznasz chłopaków.
- Okej.
O szesnastej przyszedł Oscar i zaczęli grać w Fifę.
- Hubert, nie wybieraj Legii, wybierz Atletico.- poprosiłam.
- No dobra, spokojnie.- zaśmiał się i wybrał hiszpańską drużynę.
- Powodzenia.- głównie swoje słowa kierowałam do Brazylijczyka, który wybrał Montpellier. Poszłam do pokoju Wiki i usiadłam na łóżku. Moja siostra przeszukiwała nerwowo swoją torbę.
- Czego szukasz?- spytałam.
- Takiej cieniowanej bluzki, niebiesko-fioletowej.
- Wybierasz się gdzieś?
- Mmm, tak. Umówiłam się na mieście z Wojtkiem.
- Tylko z Wojtkiem, czy z Calumem też?- spytałam.
- Nie twoja sprawa.- odparła, a na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
- Podoba Ci się?
- Serio będziemy o tym rozmawiać?- spytała
- Jeśli nie chcesz, rozumiem.- odparłam.- Jeśli chcesz mogę pożyczyć Ci jakąś moją bluzkę.
- Wzięłaś tą czarną z koronkowymi plecami?
Wyszłam z pokoju i po chwili przeszukiwania walizki wróciłam ze wspomnianą bluzką.
- Gdzie się umówiliście?- zapytałam
- Na Marylebone. Pa.- pożegnała się i wyszła z pokoju. Usłyszałam jak żegna się z chłopakami i wychodzi z mieszkania. Po kilku minutach wyszedł też Oscar. Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku.
- Tęskniłem za Tobą, Mari.- Hubert położył się obok mnie i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w niego i wdychałam zapach jego perfum.
- A ja za Tobą.
Zasnęłam wtulona w chłopaka. Obudziłam się gdy Hubert próbował wyplątać się z moich objęć.
- Zrobię śniadanie.- oznajmiłam i poszłam do kuchni. Zrobiłam jajecznicę i tosty. Potem wzięłam szybki prysznic i o dziewiątej poszliśmy na trening. Gdy wyszliśmy na murawę paru piłkarzy już się rozgrzewało.
- Hej, chłopaki to Marina Winiarska. Mari to Gary Cahill, John Terry, Eden Hazard i Nemanja Matić.
- Cześć, miło was poznać.- uśmiechnęłam się.
- Ciebie również.- odparł Matić. Dołączyło do nas paru innych piłkarzy.
- O, Hubert. Przeprowadziłeś Marinę.- usłyszałam za sobą głos i odwróciłam się. Parę metrów za mną stał Oscar, a obok niego dziewczyna z dzieckiem na rękach.
- Hej.- przywitałam się.
- Cześć. Jestem Ludmila. Miło Cię poznać.
- Ciebie również. Urocza córeczka. Jak ma na imię?
- Julia.- odpowiedziała dziewczynka wywołując na mojej twarzy uśmiech.
- A ja jestem Marina.- uścisnęłam jej rączkę. Poszłam razem z Ludmilą i Julią na trybunę.
- Przepraszam za pytanie, jak długo jesteście razem?- zapytała Brazylijka
- Za niedługo będziemy obchodzić siódmą rocznicę.
- Nie myśleliście jeszcze o ślubie?
- Nie. Oboje twierdzimy że mamy jeszcze czas na te sprawy.- odparłam, a dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem.- A Ty i Oscar?
- Jesteśmy małżeństwem od czterech lat.
- Gratuluję.
- Musisz koniecznie poznać resztę dziewczyn. Mogłybyśmy umówić się kiedyś na kawę.
- To świetny pomysł.- uśmiechnęłam się. Usłyszałam ciche Enter Sandman dochodzące z mojej torby. Po kilku sekundach poszukiwań telefonu odebrałam połączenie od Szczęsnego.
- Przepraszam na chwilę.- powiedziałam cicho i odeszłam na parę metrów.
- Cześć Mari. Nie przeszkodziłem?- zapytał
- Hej. Nie, jestem na treningu.
- Aha. Urządzam dziś małą imprezę. Wpadniesz?
- O której?
- Gdzieś koło szóstej.
- Okej, wpadnę.
- No to do zobaczenia.
Po powrocie do mieszkania wzięłam długą kąpiel i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Ubrałam kobaltową sukienkę przed kolano. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Po drodze do domu rodaka wstąpiłam do sklepu i kupiłam butelkę whiskey. Równo o szóstej zapukałam do drzwi Wojtka.
- Hej.- przywitał się i przepuścił mnie w drzwiach.
- O, przynajmniej nie byłam pierwsza.- mruknęłam sama do siebie i postawiłam butelkę na stole w kuchni.
- Hej, jestem Elizabeth Ramsey.
- Cześć. Jestem Marina Winiarska.- uścisnęłyśmy sobie dłonie.
- O, Liz. Już poznałaś Marinę.- Jack objął dziewczynę ramieniem i pocałował ją w policzek. Spojrzałam na nich ze zdziwieniem, a Liz zaśmiała się.
- To nie to na co wygląda. Jesteśmy rodzeństwem.- wyjaśniła. W trójkę poszliśmy do salonu. Ze stolika wzięłam butelkę piwa i upiłam łyk. Po dwóch piwach wstałam z sofy i poszłam do kuchni. Na stole leżała paczka papierosów i wyciągnęłam z niej jednego.
- Ognia?- spytał Jack i podsunął mi zapalniczkę.
- Dzięki.
Wypaliłam jednego papierosa i wróciłam do salonu. Na noc zostałam u Wojtka. Obudziłam się z lekkim bólem głowy bez możliwości ruchu. Na moich kolanach leżała głowa Wilshere'a.
- Ja pierniczę.- jęknęłam i przymknęłam oczy.
- Widzę że kac morderca kogoś dopadł.- zaśmiał się Szczęsny.
- Nic nie mów.- poprosiłam. Delikatnie podniosłam głowę Anglika i wstając z miejsca przełożyłam ją na sofę.- Tak, no to ja się zmywam.
- Nigdzie nie puszczę Cię bez śniadania. Zrobiłem jajecznicę na bekonie. No chodź.- poszłam za nim do kuchni i usiadłam przy stole.
- Wszyscy piłkarze tak dobrze gotują czy tylko bramkarze?- spytałam z uśmiechem po zjedzeniu posiłku.
- Nie wiem, Mari, nie wiem.- zaśmiał się.
- Do zobaczenia.- pożegnałam się i wróciłam do mieszkania Huberta.

4 komentarze:

  1. Na razie się nie gubię, jest okay xD Podoba mi się, naprawdę fajnie :) Trochę mało się dzieje, ale na pewno się rozkręci, czekam na to niecierpliwie ^^ Widzę życie w Anglii powoli nabiera rumieńców dla Mari :) Super.
    Jedyne co, mogłabyś może jakoś... przyciemnić czcionkę? Strasznie ciężko ją dostrzec na tym tle :/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dawno wspomniałam już, że Mariana mnie drażni, nie potrafiłam się do niej przekonać. Teraz już wiem, że moje przeczucie mnie nie myliło. Dziewczyna jest starsznie wybredna, chociaż nie powinna. Jest w nowym miejscu, bez doświadczenia, a ona wybrzydza, jeśli chodzi o oferty pracy. Bym się trochę zdziwiła, gdyby od razu dostała pracę dziennikarki. Jednak poproszę Cię jeszcze raz o opisy, jakieś emocje...Chętnie chciałabym znaleźć się przy danej sytuacji jako obserwator...a to udaje się, kiedy są opisy. Mariana uważa, że hotelarstwo to dobry wybór? Niestety nie popieram jej zdania. Natomiast logistyka wydawałaby mi się OK.
    Pozdrawiam,
    http://akfradratposiadaartystycznaduszyczke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. opowiadanie świetne kiedy będzie następne ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba to opowiadanie :) Jak na razie niewiele się dzieje, ale mam nadzieję, że dalej się rozkręca. Dziwi mnie tylko, że Marina więcej czasu spędza z Wojtkiem niż se swoim chłopakiem Hubertem. Nie ma prawie wcale scen między nimi :( Wszędzie chodzi bez niego.
    Ale i tak super :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń